Tęczowe galaretki są u nas zawsze stałym punktem programu urodzinowego. Wcześniej, gdy je przygotowywałam, to w kolorowych warstwach zatapiałam różne owoce. Tym razem galaretkową tęczę przygotowałam według pomysłu Izy z Domowego Zakątka. Zamiast owoców, dodałam warstwy mleczne. Przepis odrobinę zmodyfikowałam, to znaczy nie użyłam żelatyny, a mleczne paski przygotowałam na bazie galaretek. Takie oto barwne, smaczne oraz ładnie prezentujące się galaretki ozdobiły urodziny naszej córeczki :)
PRZEPIS NA TĘCZOWE GALARETKI
- różne kolory galaretek
- mleko skondensowane niesłodzone
Wykonanie:
Gotujemy około 460 ml wody (czyli 40 ml mniej niż w zaleceniu na opakowaniu). W zagotowanej wodzie rozpuszczamy pierwszą galaretkę. Gdy przestygnie rozlewamy ją do salaterek. Aby przyspieszyć tężenie galaretki, salaterki wstawiamy do lodówki. Gdy pierwsza warstwa zupełnie stężeje, przygotowujemy warstwę mleczną. Gotujemy około 400 ml wody i rozpuszczamy w niej kolejną galaretkę. Gdy galaretka całkiem(!) ostygnie, ale wciąż jeszcze będzie płynna, dolewamy 70-80 ml mleka skondensowanego niesłodzonego (lub słodzonego i niesłodzonego pół na pół), mieszamy i rozlewamy do salaterek. Galaretki ponownie wstawiamy do lodówki. W ten sam sposób przygotowujemy kolejne warstwy, na zmianę mleczne i przezroczyste, aż do zapełnienia salaterek. Należy pamiętać, że każdą kolejną warstwę (ostudzoną) można wlać dopiero wtedy, gdy poprzednia dobrze zastygnie. Deser ozdabiamy bitą śmietaną, wiórkami startej czekolady, bądź owocami. Galaretki najlepiej jest przygotować dzień wcześniej.
Tęczowe pozdrowienia :)
Ada
Piękne te galaretki.
OdpowiedzUsuńMuszę też coś takiego zrobić ;-)
No tak, jak jest przepis to już się nie wymigam od zrobienia :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie po wyróżnienie.
koniecznie muszę zrobić.
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że wyjdą mi równie równe (masło maślane) paseczki :)
pychotka!
Ja też muszę zrobić :-) Prawdziwa radość dla oczu, o smaku nie wspominając :-)
OdpowiedzUsuńPiekne!!
OdpowiedzUsuńMoja babcia mi kiedys takie robila. Pycha :-)
Pięknie, kolorowo i smacznie :) Aż miło popatrzeć :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńFaktycznie widziałam u Izy,ale nie skojarzyłam...troszkę pracochłonne ale efekt wart zachodu;)) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZ takimi galaretkami również Dzień Dziecka byłby idealny :)
OdpowiedzUsuńPiękne. też kiedyś takie robiłam, ale do "mlecznej " galaretki dodawałam śmietanki:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cie serdecznie:)
uuuu, pół dnia z głowy, ale warto się pobawić bo wyglądają świetnie :)
OdpowiedzUsuńFajnie wyglądają. Skorzystam z pomysłu ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki
K.
ale galaretki przepysznie wyglądają ... ostatnio własnie myslałam żeby coś podobnego zrobić maluchom pozdrawiam ciepluteńko
OdpowiedzUsuńPyszności. Koniecznie trzeba odczekać aż kolejna galaretka ostygnie. Ja czekałam aż poprzednia stężeje, niestety wylałam na nią zbyt ciepłą drugą warstwę i brzydko wyszło. Smacznie, ale brzydko :-( Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńPo prostu doskonałe w swojej prostocie!
OdpowiedzUsuńCos fantastycznego i dla podniebienia i dla oczu. Pozdrawiam i smacznego
OdpowiedzUsuńWyglądają szałowo ;-) Przypomina mi się dzieciństwo ...
OdpowiedzUsuńja robie torciki galaretkowe,trzywarstwowe z owocami, od mamy sie nauczylam, to byl zawsze przeboj, bo galaretki zawsze cudnie wygladaja. zdjecie jednego mam u siebie na blogu. juz bym sie brala za robote, zeby te mleczne warstwy wyprobowac (bo to nam nigdy do glowy nie przyszlo), ale akurat jestem na diecie z minimalnymi weglowodanami :-(
OdpowiedzUsuńŚlicznie wyglądają. Córce by smakowały.
OdpowiedzUsuńwyglądają pieknie :))
OdpowiedzUsuńWyglądają nie tylko smacznie ale i pięknie!!!!
OdpowiedzUsuńna mleku skondensowanym nie robiłam jeszcze, używałam serka homogenizowanego i były dobre ale muszę wykorzystać Twój przepis bo wiem, że gdy tylko mój mąż spróbuje będzie zachwycony. Dziękuję za przepis i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńAle śliczne:) Pewnie i tak samo smaczne:) Gratulacje z okazji urodzin Córci i wszystkiego naj - dla całej Waszej Trójki:)
OdpowiedzUsuńTrzeba sporo czasu na przygotowanie tego cuda, ale myślę że warto:) Szczególnie na urodziny! Sama kiedyś spróbuje:)
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie za przepis. Jutro wypróbuję - akurat na niedzielny deser.
OdpowiedzUsuńPewnie córa była zachwycona co? :)
OdpowiedzUsuńPrzepieknie wygladają i sama, choć daleko mi do fanki galaretek, bym z checia sprobowala :)
Uściski dla Was Dziewczyny małe i większe ;)
wyglądają pięknie:)
OdpowiedzUsuńAle fajne!!! A galaretki zelatynowe, czy pektynowe?
OdpowiedzUsuńTaki banalny pomysł, a jaki świetny efekt - śliczne :)
OdpowiedzUsuńpięknie ,kolorowo, a za oknem szaro..miło popatrzec , Twoje zdjęcia są piękne. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńOj muszą być pyszne, bo wyglądają świetnie:-) ja wczoraj zrobiłam moje ulubione "ciasto" czyli owoce wszelakie w galaretce z bitą śmietaną:-) pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńŚlicznie wyglądają!Aż szkoda zanurzać w nich łyżeczkę ;)
OdpowiedzUsuńWoW fantastyczne! Ja mam zawsze problem z galaretkami, nie mam do nich cierpliwości! Albo zastygną i nie zdążę rozlać albo brakuje mi cierpliwości, aby czekać i to jeszcze tyle warstw, także podziwiam :) Zjadłabym sobie chętnie :)
OdpowiedzUsuńWyglądają cudnie.:)Aż mi się zachciało poeksperymentować z kolorami:)Tyle,że nie przepadam za smakiem galaretek. No chyba, że będą przeplatane czymś ulubionym. Pomysł na ulubione owoce pomiędzy bardziej mi przypadł do gustu:)mła aduś:)
OdpowiedzUsuńmój synek uwielbia takie galaretki, ale z wkładem mlecznym jeszcze nie robiliśmy, na pewno skorzystamy z przepisu :)
OdpowiedzUsuńPysznie i pięknie u Ciebie. Zostaję TU na dłużej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Dziękuje za inspiracje na mojej córci Hanulki urodzinki, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńa i się rozgaszczam:)
OdpowiedzUsuńkiedyś próbowałam zrobić taką galaretkę i nie wiem czemu mi nie wyszła a robiłam według przepisu bo bardzo chciałam by się udało. no ale niestety było na odwrót. Twoje zdjęcia tak pysznie wyglądają że chyba spróbuję jeszcze raz może tym razem wyjdzie. xoxo ;]
OdpowiedzUsuńgalaretki prezentują się świetnie:)
OdpowiedzUsuńAduś, dzięki za przepis ale boję się, że mi się nie uda, może kiedyś spróbuję....
OdpowiedzUsuńbuziaki ślę,
jejciu! weszłam do Ciebie i aż mi zapachniało! :) Ślicznie tu i galaretki też śliczne - dużo pracy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
ale piękne :-)
OdpowiedzUsuńWitaj, zrobiłam galaretkę według Twojego przepisu, zapraszam na mojego raczkującego kulinarnego bloga :)
OdpowiedzUsuńhttp://kuchnia-anny.blogspot.com/2012/07/teczowe-galaretki.html
"Pisanki"
OdpowiedzUsuńtak samo robimy "pisanki".
Do wielkanocnego wypieku zużywamy jajka ale trzeba je wydmuchać ze skorupki lub łatwiej, zrobić większą dziurkę tak do 1 cm średnicy, delikatnie wymieszać jajko (upłynnić) i wylać je do miseczki.
Takie wydmuszki stawiamy w kieliszkach do jajek i delikatnie parzymy gorącą wodą by pozbawić je ewentualnej salonelli.
W gotowe skorupki wlewamy kolejno tężejące!!! galaretki (im więcej barw tym ładniejsza pisanka). Zachowujemy odstęp między warstwami ok 15 min. Trzymamy w lodówce i dodajemy kolejne warstwy.
Na drugi dzień delikatnie obieramy skorupki i gotowe! Smacznego!
Dziecieki zawsze są urzeczone!
hana
Okiem mężczyzny wygląda to bardzo,bardzo apetycznie.Lubię galaretki często je spożywam
OdpowiedzUsuńjeśli udało się Tobie sporządzić wszystkie warstwy o tej samej konsystencji to wielkie brawa9nie wszystkim to wychodzi),a w tym cały sekret się skrywa,pozdrawiam