Aromatyczna, mocno owocowa, o pięknym, malinowym kolorze i delikatnym smaku. Nalewkę przygotowałyśmy z Mamą według dobrego, sprawdzonego i łatwego przepisu znajomej - tej samej, która podała nam recepturę na nalewkę wiśniową. Maliny zrywałam razem z Paulinką. Niemalże na godzinę utknęłyśmy w malinowych krzakach :) A Mała, a to sobie skakała ostrożnie między warzywnymi grządkami, a to śpiewała, a to rozsypała garnuszek z malinami :) Taka moja mała przylepka, która towarzyszy mi na każdym kroku.
PRZEPIS NA NALEWKĘ MALINOWĄ
Składniki:
- 2,5 l malin
- 0,5 l spirytusu
- 70 dkg cukru
Przygotowanie:
Malin na nalewkę potrzeba tyle, ile się zmieści w 2,5 litrowym naczyniu :) Ja zbierałam garnuszkiem 1-litrowym i sumowałam :) Zebrane maliny delikatnie opłukać, zdusić najlepiej przy użyciu tłuczka. Następnie zalać spirytusem i wstawić do lodówki na 24 godziny. Po tym czasie, całość przecisnąć przez lnianą ściereczkę, tak aby oddzielić pestki. Dodać cukier, dobrze zamieszać. Przelać do butelek i odstawić w ciemne miejsce przynajmniej na 3 miesiące.
Nalewkę przygotowałyśmy z połowy podanej ilości składników. Wyszły dwie butelki i to nam w zupełności wystarczy - jedna zostanie u Mamy, z przeznaczeniem na przyszłe wakacje, a drugą zabierzemy do domu, na zimne zimowe wieczory :)
Pozdrawiam Was serdecznie.
Ada
Zamierzam skorzystać z przepisu- brzmi pysznie :)
OdpowiedzUsuńsmakowicie się prezentuje z tymi malinkami :) mniam mniam!
OdpowiedzUsuńpyszne, ja zawsze leśne zbieram na soki dla dzieci na przeziębienie, może warto zrobić też dla siebie ;)
OdpowiedzUsuńooo, ja mam gdzieś takie zabytkowe butelachy u mamy w piwnicy!!! muszę je wydobyć. Naleweczka jak najbardziej, bardzo lubię i też robię co roku. Pozdrawiam. No to zdrówko!!
OdpowiedzUsuńbuteleczki świetnie sie prezentują, pamiętam takie :)
OdpowiedzUsuńw sam raz na nalewke, a przepis brzmi prościacko i apetycznie
czyli w sam raz dla mnie... skorzystanm, dziekuje
Chętnie bym takiej skosztowała;)) i te cudowne butelki!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
mmmmmmmmmmmm aż ślinka cieknie na takie rarytasy :)))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło
Marta
Cudne zdjęcia! :)) A nalewka na pewno jest pyszna :)
OdpowiedzUsuńmniam mniam;)))urocze fotki;))
OdpowiedzUsuńPyszności!
OdpowiedzUsuńZdecydowanie muszę spróbować i ja taką nalewkę zrobić :) Na zimowe wieczory w sam raz! :)
Ależ kusisz tymi malinami, no a nalewka wiadomo, dobra na wszystko! ;)
OdpowiedzUsuńUfam Aduś, że jednak mimo wszystko uda nam się spotkać :)
Pozdrowienia!
Zdjęcia są przepiękne!
OdpowiedzUsuńKusisz szalenie wszystkimi swoimi przetworami!
ojej tak prosto? to dziś robię, dzięki! zawsze mnie zniechęca filtrowanie, przelewanie, zbieranie piany z cukru itd, dlatego nie robię. Miłego!
OdpowiedzUsuńKlarko, no właśnie tak prosto :)
UsuńPrzepisy na nalewki malinowe są takie pokręcone, a ten jeden jest taki łatwy :)
piekne zdjecia az nie moge sie napatrzec.
OdpowiedzUsuńczy nalewka powinna być mętna czy klarowna, mojej Mamie zawsze wychodzi mętna, mimo przecedzania.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Agnieszka
Nasze nalewki są klarowne. Więc nie wiem. Może to kwestia owoców.
UsuńAduś, dzięki za przepis, u nas zapowiada się bardzo dużo malin, mam te późniejszą odmianę co owocuje praktycznie aż do listopada. Aktualnie robi się u nas nalewka z czarnej porzeczki:)
OdpowiedzUsuńbuziaki ślę,
Fajnie mieć świeże owoce na przetwory. Nalewki lubię smakować. Na zimowe wieczory przydają się jak najbardziej. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńLubię malinki w każdej postaci. W takiej też, byle nie za dużo :-)))
OdpowiedzUsuńAdo, smakowity przepis i śliczne zdjęcia. Na razie wpadłam w szaleństwo wakacyjne i podróżuję, ale zaraz po powrocie do domu na pewno zrobię sobie taką naleweczkę. Słoneczne buziaki z Włoch przesyłam. Ania:)
OdpowiedzUsuńMy również robimy takie nalewki, tylko z tej późniejszej późnosierpniowej odmiany :-), któregoś razu zamiast spirytusu mama dodała zwykłej wódki i ta okazała się dla mnie lepsza, taka delikatna, mocno kobieca, a zimą śmiało może robić za syrop ;-)). Pozdrawiamy.
OdpowiedzUsuńTak się zastanawiałam, czy z wódeczką nie była by lepsza. No ale ostatecznie trzymałyśmy się przepisu :)
UsuńPozdrawiam
Ada
Maliny lubię w każdej postaci więc pewnie i Twój przepis wykorzystam :) ale tu u Ciebie wakacyjnie aż miło przysiąść :)pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZ takimi naleweczkami to żadna zima niestraszna :) Jak zwykle piękne zdjęcia i ciepły, wakacyjny klimat.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię robić naleweczki i chętnie skorzystam z przepisu,bo te książkowe jakoś mnie nie przekonują.
OdpowiedzUsuńKolorek nalewki cudowny.
serdecznie pozdrawiam
Uwielbiam nalewki:-))) Domyślam się jakie muszą być dobre:-) bardzo apetyczne zdjęcia!buziaki!
OdpowiedzUsuńOj naleweczka zapowiada się świetnie i do tego jak bajecznie wygląda .Rozesmiałam się z przylepki bo my tak mówimy na naszego syna .Pozdrawiam .
OdpowiedzUsuńZdjęcia są tak apetyczne, że chyba w tym sezonie zrobię moją pierwszą w życiu nalewkę, serio :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia zrobiłaś!! U mnie również się robi nalewka malinowa:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie.
Wygląda świetnie, poza tym maliny i spirytus brzmią cudownie!
OdpowiedzUsuńWłaśnie zalałam spirytusem wiśnie :) ale może i malinową naleweczkę zrobię.
OdpowiedzUsuńPiłam te nalewką i wiem , że jest pyszna! Może kiedyś i ja zrobię:). Fajne butelki, zaraz przypomniała mi się czerwona oranżada....Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń:)) A ja pamiętam taką czerwoną oranżadę w woreczkach i ze słomką :)))
UsuńBuziaki
Ada
skorzystam skorzystam na pewno tylko malinki w ogrodzie urosna ... pozdrawiam ciepluteńko
OdpowiedzUsuńTeż robię malinówkę, ale trochę inaczej. A Twoja mocna wychodzi? Czy taka babska w smaku?
OdpowiedzUsuńBeti, powiem Ci za 3 miesiące jaka wyszła :)
UsuńNalewka wiśniowa wyszła nam bardzo mocna. A malinówka, hm.. zobaczymy :)
Nasza malinówka jest zalewana spirytusem z wódeczką i dłużej stoi, a potem cuukier i też stoi. Następnie mieszamy wedle słodkawego gustu. Mniam, mniam :-)
OdpowiedzUsuńAle właściwie to wolę wiśniówkę.
Pozdrawiam Was dziewczyny i słonka życzę (u nas wreszcie świeci)
Mariola
oj, ja tez lubię nalewkę wiśniową :)
UsuńMariolu pozdrawiam mocno.
Ada
Pierwszy raz robiłam nalewkę rok temu. Wyszła pysznie, tylko leżakować musi 9 miesięcy!
OdpowiedzUsuńa mi z połowy tej porcji nie wyszła nawet cała butelka;( a tak się napaliłam na malinową nalewkę!! u mnie używa się jej do ciasta w święta i co roku jest problem skąd ją wziąć:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Anna
Mniam ;)...świetne są takie naleweczki
OdpowiedzUsuńdlaczego ja Ci nie uwierzyłam na słowo, że nalewka jest pyszna i nie zrobiłam z podwójnej porcji :) Zrobiłam z ilości podanej a jakże i co już nie ma :) poczęstowałam przyjaciółkę i jak widziałam jak się nią delektuje to jej odlałam. Inna koleżankę też obdarowałam - reszta została skonsumowana - zdecydowanie 2 butelki na zimę to za mało :)
OdpowiedzUsuń