Prawie na całe lato przyjechaliśmy do mojego rodzinnego miasta, do zielonego ogrodu, do drewnianego domku. I tutaj właśnie mam taką malutką, letnią, działkową kuchnię, w której urzęduję, gotuję, robię przetwory, najczęściej wespół z moją Mamą. W ogródku, tuż pod samym oknem, rosną wyhodowane z nasionek warzywa, owoce i zioła. Zrywam takie świeżynki i dodaje do potraw, które dzięki temu są jeszcze smaczniejsze. Mamy swoje pomidorki, ogórki, buraczki, cebulę, czosnek, marchewkę, pietruszkę, selera, pora, cukinię, rzodkiewki, truskawki, poziomki, maliny, porzeczki, jagody, słonecznik, wiśnie, śliwki, jabłka, brzoskwinie, orzechy, winogrona, miętę, bazylię, szczypiorek, natkę i koper. I bardzo mi się podoba to, że w każdej chwili mogę podreptać do ogródka warzywno-owocowego po potrzebne dodatki do gotowania, do przetworów, do deserów, czy ot tak, pozrywać prosto do spałaszowania.
Tuż przy kuchni drabinka prowadząca na antresolę, usytuowaną nad werandą.
Okienko kuchenne.
Ot, taka nasza ogródkowa kuchnia :)