Utknęłam wczoraj późnym wieczorem w kuchni na ponad dwie godziny. Powiedzmy sobie szczerze - niezbyt to dobry sposób na wypoczynek i nastrojowy, przytulny, niedzielny wieczór :) Jednakowoż nie miałam wyboru, ponieważ chciałam przetworzyć zamówione grzyby na świeżo. W sumie zamroziłam kilka woreczków i przygotowałam trzy marynowane słoiki. Grzybki bardzo smaczne i będą jak znalazł zimą :)
Składniki:
- grzyby
- zalewa:
- 3 szklanki wody
- 1 szklanka octu
- 1 płaska łyżeczka soli
- 1 łyżka cukru
- ziarenka gorczycy
- ziele angielskie
- ziarenka pieprzu
Przygotowanie:
Grzyby dokładnie myjemy i czyścimy. Gotujemy około 15 minut od chwili zagotowania. Następnie dobrze płuczemy zimną wodą na durszlaku. Wkładamy do słoików i zalewamy zagotowaną zalewą. Dobrze zakręcone słoiki gotujemy w garnku z wodą około 15 minut (poziom wody do 3/4 wysokości słoików). Po zagotowaniu odwracamy do góry dnem i zostawiamy do ostygnięcia.
~~~
Natomiast jeśli chcemy przygotować grzyby do zamrożenia, to umyte, oczyszczone gotujemy około 20 minut od momentu zagotowania. Płuczemy zimną wodą na durszlaku. Zostawiamy do zupełnego ostygnięcia, po czym pakujemy do foliowych woreczków i zamrażamy. Z tak przygotowanych grzybów gotujemy zimą pyszne sosy.
Pozdrawiam jesiennie :)
Ale mi narobiłaś smaka na grzybki w occie.
OdpowiedzUsuńo o o my mamy takie słoiczki ;) POZDRAWIAM
OdpowiedzUsuńOtrzymałaś wyróżnienie ode mnie, czyli zostałaś otagowana. :) Zapraszam do zabawy http://sliwkirobaczywki.blogspot.com/2012/10/wyroznienie.html
OdpowiedzUsuńAduś! My też wczoraj marynowaliśmy:) Tylko rydze i prawdziwki - bo ich mnóstwo w górach nazbieraliśmy!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Bardzo apetyczne te Twoje grzybki w kwiatowych czapeczkach, aż ślinka leci :)
OdpowiedzUsuńja sosik lubię z opieniek bo marynowane to nie - chyba że jestem w ciąży ;)
OdpowiedzUsuńbuziaczki dla Paulinki
:*
0 rety a ja w tym roku nie mam ani słoiczka.
OdpowiedzUsuńcudownie wyglądają Twoje grzybki.
pozdrawiam
ale mi smaków narobiłaś, dawno nie jadłam takich grzybków ... :)
OdpowiedzUsuńMoja matka kiedyś zamroziła bez obgotowania, a potem dziwiła się, że takie gorzkie :D Wszystkie do wywalenia były. Dobrze mieć obeznajmione starsze pokolenie pod ręką :)
OdpowiedzUsuńHa, mam takie same proporcje :-)
OdpowiedzUsuńWitaj,
OdpowiedzUsuńTwoim grzybkom do twarzy w tych "czapeczkach". Wpis zainspirował mnie do zaprojektowania etykiet na słoiczki - będzie mi miło, jeśli do mnie zajrzysz i dasz znać, czy Ci się podobają :) http://simplecleanliving.blogspot.com/2012/10/do-pobrania-etykietki-na-soiki-z.html
Pozdrawiam!
grzybki marynowane to rarytasik.Twoje słoiczki wyglądają uroczo:)Moje podgrzybki wszystkie trafiły do suszenia.
OdpowiedzUsuńWspaniale spędziliście czas! trudno wyobrazić sobie lepsze warunki do fajnej rozmowy i bliskości, jak taka wspólna praca w kuchni!
OdpowiedzUsuńuwielbiam grzybki :)
OdpowiedzUsuńWspólne pichcenie niesamowicie zbliża. Lubię, gdy tak całą rodziną przygotowujemy posiłki w kuchni, a z salonu sączy się smooth jazz. Chwilo trwaj :-)
OdpowiedzUsuńW tym roku nie byłam ani razu na grzybach, a mieszkam w okolicy przecudnych grzybowych lasów.
Pozdrawiam
siwtne te marynowane grzybki ja jednak preferuje suszone i po ugotowaniu zamrożone hihi pozdrawiam ciepluteńko
OdpowiedzUsuńfajnie jest tak móc coś razem wspólnie z mężem zrobić:) ja też robiłam ostatnio ale opieńki:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam w ten mglisty poranek:)
Ja dostałam wczoraj trochę grzybów..Dzisiaj robię sosik a reszte zamrożę...
OdpowiedzUsuńJak ładnie ubrałaś słoiczki!!!
Pozdrowionka
Nigdy nie jadłam a twierdzę że nie lubię;)
OdpowiedzUsuńWspaniale ubrałaś swoje słoiczki;)
Miłego dnia;*
Buziaki;)
Pychotki ♥ ♥ ♥
OdpowiedzUsuńAda, przychodzę spóźniona, skruszona:-( Właśnie przeczytałam poprzednie posty!serdecznie gratuluję egzaminu! wynik był do przewidzenia:-) Szkoda, że nie dane nam się było spotkać:-( I szkoda,że Łódź Cię nie zachwyciła:-(
OdpowiedzUsuńU Ciebie jak zwykle smakowicie! pozdrawiam!
Moja mama marynuje ,więc zawsze jakis słoiczek nam sie dostanie ;)ja mrożę i suszę :)śliczne słoiczki :)
OdpowiedzUsuńmniam..u ciebie nawet kapturki przepysznie piękne:))
OdpowiedzUsuńPychotki, uwielbiam grzybki w każdej formie oprócz grzybowej :P Zastanawiam się czy nie wybrać się w tą niedzielę, myślisz, że jeszcze coś znajdę?? :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Lu
Hej! Jestem u Ciebie po raz pierwszy, ale z pewnością nie ostatni. Bardzo tu smakowicie, ciepło i przytulnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
I jak tu nie kochać jesieni..:)Piękne są te Twoje słoiczki..Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZ przepisu na marynowane chętnie skorzystam, ale - jeśli mogę podpowiedzieć, to do mrożenia nie trzeba absolutnie gotować grzybów, należy tylko wyczyścić (szmatką, pędzelkiem) na sucho, pokroić w kawałeczki, takie jakie już chcemy mieć do przyszłego gotowania, poporcjować do woreczków i do zamrażarki. Prosty sposób i pysznie wszystko wychodzi :)) pozdrawiam, ab.
OdpowiedzUsuń"Materiał" kapturkowy mam identyczny, tylko grzybów brakuje :)
OdpowiedzUsuńPięknie u Ciebie Ado, jak zawsze :)
Tak jak napisała powyżej ab grzybów nie trzeba do mrożenia obgotowywać. Można mrozić surowe, oczyszczone, są bardziej aromatyczne. Gdy mam takie zebrane po deszczu to je myję, duszę, praktycznie w sosie własnym i po wystudzeniu mrożę w pojemniczkach. Wiem, że to kwestia gustu i przekonania, ale wydaje mi się, że wraz z wodą z obgotowywania wylewamy cały smak i zapach lasu. Dlatego ja nigdy grzybów nie obogotowuję.
Pozdrawiam Cię serdecznie!
P.S. Właśnie dokonałam drugiego podejścia do torciku Pavlova. Siedzi w piekarniku. Mam nadzieję, że tym razem po Twoich podpowiedziach się uda :))